To taki dzień tradycyjnie przeznaczony na sprzątanie, porządkowanie, zakupy itd.
U nas dodatkowo właśnie w soboty odbywa się rynek (targ, bazar) i tym bardziej skłania do aktywności.
Jakoś tak się składa, że ja zawsze słabo wypadałam w tych wszystkich pracach gospodarskich.
Nie miałam do nich ani za dużo serca serca, ani talentu.
A już teraz przy kiepskiej kondycji fizycznej zupełnie mnie nie nęcą.
Bardzo natomiast lubię sobotnie wyprawy do kawiarni.
Typem kawiarnianym to ja też nie jestem,
ale w tym sobotnim wypadku mam bardzo konkretny powód.
Takie posiedzenie kawiarniane musi się odbyć za dnia, najlepiej przed południem.
Lub niedługo po.
Siedzę sobie mianowicie, powolutku piję kawę
i obserwuję.
Kogo?
Tatusiów, którzy po całym tygodniu pracy mają wolne, biorą dzieci i wychodzą z nimi na spacer.
A po drodze zachodzą na lody, bo ileż można siedzieć na placyku zabaw ...
I albo kupują te lody na wynos, albo przysiadają na chwilę na tarasie.
Częściej przysiadają.
Bo przecież takie maleńtasy nie potrafią jednocześnie lizać lodów i chodzić za rączkę.
Trzeba usiąść spokojnie i te lody zjeść.
Uwielbiam patrzeć, jak ci tatusiowie zajmują się córeczkami.
I synkami.
Uwielbiam słuchać o czym rozmawiają.
Gdy dzieci opowiadają o swoim świecie, a tatusiowie pokazują im coś więcej.
I myślę też wtedy o mamusiach zostawionych w domu, dbających o czystość, ład i pożywienie dla spacerowiczów. Jak tak 'sobie' gotują i sprzątają w spokoju :)
I ogólnie jest to niezwykle przyjemne.
PS. udało mi się trafić na moment bez klientów i zrobić zdjęcie.
Prawda, że uroczo pod tym naturalnym baldachimem?
Przemiłe miejsce. Też bym lubiła tam przesiadywać. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
klekotka Ula
Ula, dziękuję i pozdrawiam wzajemnie :)
Usuń