Mój główny blog to blog robótkowy, a tutaj będzie wszystko, co z robótkami nie związane.

wtorek, 29 maja 2018

31. Humor onkologiczny 1

Uprzedzam, że to będzie humor z gatunku czarnych.
Mnie osobiście to śmieszy.
No ale ja jestem wewnątrz, w tej rzeczywistości onkologicznej, oswajanej od ponad dziesięciu lat, i w związku z tym mam inną perspektywę i inne spojrzenie.
Takie, które nauczyło się śmiać z własnych braków, nieudaczności i szukać we wszystkich aspektach chorowania czegokolwiek, w czym można znaleźć radość. Taki czysty, prosty śmiech od serca. Często oparty na absurdzie lub abstrakcyjnym myśleniu.

Natomiast osoby z zewnątrz mogą to odbierać zupełnie inaczej i wcale nie pozytywnie.
Dlatego ostrzegam, klikacie w 'czytaj dalej' na własną odpowiedzialność.



Nie wiem dlaczego, ale wielu znajomych uważa mnie za eksperta od chorób piersi.
Nigdy nie ukrywałam swojej choroby, na początku może nie mówiłam o wszystkim tak otwarcie jak teraz, ale nigdy nie był to temat tabu. Jakąś wiedzę przez ten cały czas też pewnie zdobyłam, jak każdy pacjent, którego interesuje własny stan zdrowia.
Ale żebym od razu była ekspertem od diagnozowania?
A jednak.
Czasami mam wrażenie, że zamiast iść do lekarza, to różne bliższe i dalsze koleżanki przychodzą zasięgać porady do mnie na zasadzie, że jeśli ja tak nie miałam, to nie ma się czym martwić.
Choć może po prostu chcą sobie tylko porozmawiać, ja jestem pod ręką a do lekarzy kolejki ...

I właśnie niedawno jedna koleżanka opowiadała mi o swoich dolegliwościach.
W skrócie i bez szczegółów chodziło o to, że ją te piersi bolą.
No i chciała wiedzieć, co ja na to.
Wciągnęłam się w temat i peroruję:

No właśnie! czasami okropnie, i to tak ciągle! a najgorzej to na spaniu, ani się ułożyć, tak leżysz - boli, inaczej - też boli.

I nagle zdałam sobie sprawę, że w moim wypadku używanie czasu teraźniejszego jest całkowicie niezasadne. I natychmiast, bez zastanowienia, sprostowałam jednym tchem:

To znaczy teraz to nie wiem, bo całą noc na parapecie leżą ...








PS. Zdjęcia nie będzie.
Adios :)









4 komentarze:

  1. Padłam, leżę i nie mogę się pozbierać ze śmiechu. Najważniejsze to umieć śmiać się mimo wszystko i mieć na wszystko doskonałą ripostę. Chciałabym zobaczyć minę tej Twojej znajomej :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mina była ... słów mi brakuje, powiem inaczej - zwaliłam ją z nóg, jednym prostym sierpowym rozłożyłam na łopatki i zaniemówiła z zaskoczenia ;)
      a dystans do życia? bez niego się nie da!

      Usuń
  2. Tekst jak zawsze świetnie napisany :) Gdzie zdjęcie miny znajomej? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aga! już myślałam, że chcesz zdjęcie parapetu!
      zdjęcia znajomej nie będzie, ochrona danych osobowych :)

      Usuń