Lata 60-te.
Zabójstwo przy pomocy młotka.
Klimat prawdziwie angielski, zupełnie inna mentalność. I to właśnie tak bardzo lubię, ten wgląd w inne myślenie i postrzeganie świata :)
Akcja toczy się w przerwie świątecznej.
Boże Narodzenie u nas - obowiązkowo rodzinnie, wszystko zamiera na te dwa dni.
A tam - wyjazd do pensjonatu, samotnie i bez szukania towarzystwa. Bar czynny rano i wieczór, po obiedzie świątecznym stali bywalcy wpadają wieczorem na drinka.
Ludzie się spotykają poza domem, jadą do miasta na kolację w restauracji, nie koniecznie w gronie rodzinnym.
Zupełnie inne podejście, nikt nie wydaje się nieszczęśliwy i samotny, mimo, że święta, a większość z bohaterów sama.
Książka warta polecenia, taka trochę w klimacie Agathy Christie.
Słuchałam audiobooka, Zdzisław Wardejn czyta jak dla mnie nierówno, czasami świetnie, a czasami jakby nie przygotował się do roli. Pauzy robi nie w tych miejscach, co trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz