Mój główny blog to blog robótkowy, a tutaj będzie wszystko, co z robótkami nie związane.

niedziela, 11 września 2016

22. Amelka, wracaj!!!

Średnio późny wieczór, już prawie ciemno ale jeszcze nie do końca całkiem.
Jadę sobie powolutku przez asfaltowy skwerek.
Rowerem jadę, a powolutku - gdyż asfalt jeszcze pamięta moje dzieciństwo i mocno wyboisty.
Wzdłuż skwerku płot od przedszkola,
za płotem typowe drabinki, piaskownica itd,
wszystko już w dość gęstym mroku, bo tam dużo drzew ocienia.

Przy płocie stoi pani i woła na ogródek przedszkolny:
'Amelka, wracaj!!!'
Trzy sekundy przerwy i znowu 'Amelka, wracaj!!!'
Trzy sekundy przerwy i kolejne 'Amelka, wracaj!!!'
I tak raz za razem.
A Amelka nawet nie odkrzyknie, że już idzie.
Zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłam zobaczyć Amelkę.
Cóż za stalowe nerwy ma to dziecko!

Zawróciłam i przejechałam powolutku w drugą stronę.
Na przedszkolu nie widać żadnego ruchu, pani niezmordowanie woła Amelkę, Amelka twardo milczy.

Zaintrygowało mnie już na poważnie.
Ustawiłam się strategicznie, z widokiem na całą scenę, i czekam.
Po dłuższej chwili nawoływań pani się poddała i wycofała z trawnika na ścieżkę.
I spotkała tam takiego małego pyrtka, z 6 lat może, jak sobie wracał z piłką do domu.
Mały pyta: 'Woła pani Amelkę?'
A pani na to, że tak, bo woli, żeby Amelka teraz wróciła do domu, a nie żeby jej potem trzeba było klatkę po nocy otwierać, schodzić parę razy i sprawdzać, czy już jest.
I jeszcze pani dodaje, że siedzi ta Amelka w piaskownicy i nie chce przyjść ...

Wytężyłam wzrok.
Rzeczywiście, widać w tej piaskownicy jakiś cień.
Kota!!!

Do głowy mi nie przyszło, że to nie o dziewczynkę chodzi.
Przecież 'Amelka'.
Choć z drugiej strony, pamiętam z dzieciństwa jamnika, który wabił się Zuza...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz